Chodzę po łące, ptaki ucichły. Jest aż nieprzyjemnie w tej naszej przyleśnej ciszy.Wiem, że słońce kładzie się do snu, ale i tak nic nie widać – jest taka mgła, że widzę psy z 50 metrów i dalej mleko.Nie ma wiatru. Cisza naprawdę przeraża.Słyszę każdy listek, każdą gałązkę uginającą się pod moimi stopami. Słyszę odgłosy z lasu.Czuję też zapach wieczornego pobliskiego bagna – zatem jeśli ja z moimi 5 mln receptorów węchowych czuję cokolwiek, to co czują ONI z 300 milionami?
Co oni słyszą w tej ciszy?
Ja, jako upośledzony węchowo i słuchowo człowiek słyszę niewiele w porównaniu z moją trójcą.
Znam teorię zapachu, robię z tego tematu wykłady, a nawet egzaminy.
Doskonale wiem, co teraz się teoretycznie dzieje – TEORETYCZNIE.Już kilka razy ta znana mi teoria zapachu mnie zaskoczyła – gdy nad morzem nie wzięłam pod uwagę prądów konwekcyjnych czy cokolwiek się dzieje odkąd Nela nie widzi, a tropi.
Zatem idę z tą wiedzą ciążącą mi na karku i obserwuję psy, jak się zachowują.Czy nos jest blisko ziemi? Czy głowa się podnosi?
Czy głowa jest w półwietrze?Czy niebezpiecznie obydwoje wskazują w jednym kierunku?Próbuję zachować spokój laika i nadal zatapiam się w obserwację cudownej mgły.
Socjologowie Justin Kruger i David Dunning w 1999 roku opisali zjawisko, teraz znane jako efekt Krugera-Dunninga.
Wiele różnych dziedzin wpasowuje się w ten schemat –> laik ma tendencję do przeceniania swoich umiejętności, natomiast osoby wysoko wykwalifikowane w daje dziedzinie mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności.
Opowiem Wam moją przygodę z jogą, ponieważ jest to dziedzina, której uczyłam się w ostatnich 2 latach. Wcześniej prawie całe życie trenowałam sztuki walki, zatem w teorii gdzieś tam w ramach treningu joga się pojawiała, głównie jako… rozgrzewka i rozciąganie:)Biorąc udział w uporządkowanym kursie nic nie wiedziałam o jodze, może tylko tyle, że to ZDROWA aktywność i nudna.
Pierwszych zajęć nienawidziłam!
Oczywiście, że była nuda, a najgorsze było to, że kupiłam cały kurs i TRZEBA BYŁO CHODZIĆ. Po dwóch tygodniach pogodziłam się z moim losem, a nawet później pokochałam jogę.
Po skończeniu pierwszego kursu, zaczęłam jeździć na obozy, seminaria, czytać książki i w pół roku stałam się EKSPERTEM!
Tak, dobrze widzicie! Pół roku! Jednak całkowicie świadomie i z zaciekawieniem przyglądałam się tej transformacji, zapisując sobie notatki, aby pewnego dnia opisać JAK SZYBKO STAJESZ SIĘ MISTRZEM JOGI!
I w pewnym momencie był taki obóz, który pozostawił wiele pytań – hmmm, to jednak nie chodzi tylko o stawanie na głowie:)))
Teraz przeszłam do poziomu: NIGDY SIĘ TEGO NIE NAUCZĘ, ale z plusów widzę, że nadal chcę chodzić na zajęcia.
Ale do brzegu Panie i Panowie!
Często spotykam początkujących psiarzy, którzy odkrywają, że pies to nie tylko zwierzątko z łańcucha i nagle okazuje się, że ma emocje! Olaboga! Ma emocje! I czuje ból! I może mieć gorszy dzień!
Nasi bohaterowie wpadają w wir wiedzy internetowej, zaczynają grzebać w forach, zadawać pytania i uzyskiwać “dogłębne” odpowiedzi. Mam taki problem nr 1500 = rozwiązanie nr 143.Mam inny problem nr 654 = wybierz rozwiązanie nr 178.
Następnie czerpią wiedzę z dostępnych seminariów i literatury i są już ekspertami, są na etapie: WIEM WSZYSTKO! Zaczynają doradzać, piszą nowe rozdziały rozwiązań, naprawdę myślą, że są w tym dobrzy.
I nadchodzi taki dzień, albo pojawia się taki pies, który powoduje zadumę, chwilę zatrzymania i … hmmm, to chyba ma jakieś inne dno!
Zaczynają się wgłębiać, zaczynają kolejne kursy i seminaria i koniecznie czytają więcej! I są na etapie: JA NIC O TYCH PSACH NIE WIEM!
Po jakimś czasie ich pewność siebie wzrasta, ale wiedzą ile elementów trzeba wziąć pod uwagę, aby poradzić komuś w kwestii zachowania psa. I na tym etapie przestają pisać na forach o prostych i szybkich rozwiązaniach, bowiem mówią: uwierz mi, to bardziej skomplikowane!
I moi drodzy ja też tam byłam! Też kiedyś na forum posokowca pisałam rozwiązania i dziś już nie odważyłabym się niczego napisać, bez zobaczenia psa i jego zachowania.
I do tego dochodzi klątwa wiedzy, która utrudnia i komplikuje życie rodzinne i pozostałe kontakty społeczne.
Bo przecież to jak “komunikują się psy JEST OCZYWISTE”, dlaczego moja mama tego nie wie?
Dostaję wesoły film z zabawy jej szczeniaczka od koleżanki i widzę, że przecież te psy się nie bawią, tylko jeden poluje, a drugi jest ofiarą i mam problem z wyjaśnieniem w 3 słowach dlaczego ma NIE CHODZIĆ DO PSICH PARKÓW.
Im dłużej dysponujemy jakąś wiedzą, tym łatwiej zapominamy, że kiedyś jej nie mieliśmy i dawno dawno temu nawet dla nas była czarną magią. Co gorsze, trudno nam przypomnieć sobie ile trudu włożyliśmy, aby nauczyć się tego co teraz jest dla nas oczywistą oczywistością.
Taka klątwa zagraża Tobie i osobom z Twojego otoczenia, przygodnie spotkanym psiarzom, jak i cioci Basi podczas corocznych odwiedzin.
Naszym problemem jest też to, że używamy branżowego słownictwa typu: pies wchodzi w bodziec, wyprzedza bodziec, to jest drabina agresji etc i NORMALNI ludzie całkowicie nie wiedzą O CZYM MY MÓWIMY.
Zaczynamy żyć w poczuciu frustracji, czujemy niechęć w stosunku do cioci Basi, a do tego mamy coraz mniej psich znajomych – BO ONA JAKAŚ DZIWNA JEST i każdy chodzi na wybiegi, a nam mówi, żeby nie chodzić!
- Mam Ci tłumaczyć takie oczywistości?
- Nie widzisz, że te psy się nie bawią?
- Przecież ten pies oczekuje od Ciebie wsparcia, a Ty ładujesz go w niekomfortowe sytuacje!
- I Ty masz psy od 20 lat, jak one z Tobą przeżyły, współczuję im!
- I maltretujesz psa kolczatką, nie wiesz, że to narzędzie awersyjne?
Wiedza jest jak układanka. Swojego rodzaju łamigłówka.
Składa się z puzzli i łączenia kropek.I jakkolwiek jest kilka rzeczy, które wydają nam się oczywiste, to nawet gdy druga osoba zaczyna się interesować tematem, to może Ty masz już ułożony środek, a ciocia Basia dopiero zaczyna ramkę.
Moim osobistym przekleństwem są 3 dziedziny w psiej tematyce:
- komunikacja
- teoria zapachu
- warunkowanie, w tym nagradzanie
Tak jak nauczyciel angielskiego podczas urlopu słyszy błędy i ma ochotę je poprawiać, tak ja bezwiednie widzę co mówią psy swoim ludziom.Po prostu widzę.
Ale spokojnie, nauczyłam się nie ingerować:)
Ale do swojego kajecika instruktorskiego dużo zapisuję.
Widzę, jak ktoś przypadkowo warunkuje łańcuch zachowań, jak karze za pomocą smaczka, jak wywołuje frustrację, jak wysyła swojego psa na innego człowieka oraz jak te psy proszą o pomoc.
Jestem na etapie statusu – NIC NIE WIEM i to bardziej skomplikowane. Każdy puzelek pasuje owszem do układanki, ale zdarzają się jakby puzzle z innej serii, które gdzieś trzeba dopasować, albo poczekać aż wpadnie podobny klocek albo kolor.
Nie ma przepisu typu A + B = C w psiej dziedzinie, bo A może przybrać inne zmienne i zostać Aa. Nie mamy też gotowych scenariuszy na pracę z psem, przyglądamy się zachowaniu i na bieżąco wyciągamy wnioski jakie podłoże ma dane zachowanie.
Wiedza o psach okazuje się zbędna, bowiem klucz jest w wiedzy o dzieciach i innych ssakach.
Naszym przekleństwem jest wiedza – na spacerze, na kawie, na wakacjach widzimy psy i ich ludzi, ale przecież też spacerujemy z naszymi psami.
Bo przecież jeśli jest taka pogoda, taka temperatura, taka wilgotność, nie ma wiatru i jakiś czas temu padał deszcz, to zapach znajduje się blisko ziemi, a przy zachodzie słońca zapachy są bardziej intensywne – zatem ja wtedy zarządzam psami.
Ekspert z dziedziny psów – na etapie WIEM WSZYSTKO – w ogóle nie wie, że coś się dzieje z jego psem, może w przerwie między papierosem, a rozmową przez telefon zauważy, że psa nie ma.
Aaaa, machnie ręką – niech się wybiega!
Każde spotkanie moich psów analizuję, widzę ich zachowania w domu, na spacerach.
Widzę ich interakcje z innymi psami.
Teraz Flo wysłała Bry na tego psa, teraz Nela zagroziła Bry, a teraz Bry odreagowuje na Sarze.
Jakie życie byłoby łatwiejsze jakbym wróciła do etapu eksperta!
Albo przeciętnego właściciela psa!
Pogadałabym przez telefon, zostawiłabym swoje psy pod Biedrą przywiązane do słupka, poszlibyśmy na wybieg, Bryzu by sobie znalazł jakiegoś koziołka, z którym by się “pobawił”, a Florka “posocjalizowała”. Florka szczególnie lubi takie socjalizacje.
Czasami nadchodzi taki dzień, kiedy wpada Ci do mózgu, że możesz składać dwie ramki.
Jedna składa się z Twojej wiedzy, a druga z luzu, który Ci ta wiedza daje.
Wiedza daje Ci poczucie pewności siebie – to co komunikuje Twój pies jest ważne, słuchasz go i współgrasz. Wspierasz kiedy potrzebuje.
Ale nie zamykasz go w kloszu swojej wyobraźni i przezorności.