
Cokolwiek robisz – czy pracujesz nad prostymi sztuczkami, czy rezygnacją czy sztuką przywołania to …POZIOMUJ ROZPROSZENIA!
Nie ma co wychodzić do lasu z hasłem DO MNIE, jeśli to zadanie nie wychodzi Ci w Twoim ogródku.
Ja zawsze uczę każdego zachowania najpierw w kuchni – to taki COOKING TIME dla nowych umiejętności. Potem pracuję nad tym samym w innych pomieszczeniach, a następni e wychodzę z tym zachowaniem na klatkę schodową, albo tylną część ogródka.
Jak już pies ogarnia zachowanie bez zbytnich rozproszeń, idę nieco dalej – spokojne osiedlowe trawniki albo spokojny rejon parku – tu nie wymagam zbyt dużo od psa – zostawiam prędkość wykonania na później, dbam o to, aby W OGÓLE mnie usłyszał:)
Jak już mój pies WIE co ja do niego mówię w lekkich rozproszeniach, dopiero wtedy wynoszę to zachowanie w trudniejsze miejsce, może to być ruchliwsza część parku, las czy osiedle pełne zapachów.
Ale ale, zawsze pamiętam o tym, aby żonglować miejscami nawet gdy jestem na mega wysokim poziomie rozproszeń – często daję też łatwe zadania – np ćwiczę rezygnację w swojej kuchni