Bo tropić każdy może Trochę lepiej lub trochę gorzej
Przeglądam swoje materiały na dyskach, niektóre z nich to jakieś przedpotopowe spotkania z moim przeszłym JA.
No i wygrzebałam artykuł, który w 2014 roku napisałam dla DOG&SPORT, dla mnie to w sumie niedawno, ale to było 10 lat temu!!! 10 lat temu to ja głosiłam, że KAŻDY pies może tropić – ma nos to może – prawda?
Zatem będę cytować klasyka z 2014 roku i rozprawię się ze sobą i mnóstwem mitów i tym, kto może tropić, a kto mniej.
„Psy uwielbiają węszyć i robią to bezustannie – na spacerze wokół bloku sprawdzają najnowsze „wiadomości” na słupach, podczas wyjazdów skanują nosem dokładnie nowe otoczenie w poszukiwaniu wiadomości od miejscowych, w domu są w stanie wywęszyć wszystkie zagubione chrupki i zabawki pod kanapą.„
No złota prawda!!!
Przecież te nasze psy NOSY mają, urodziły się ze zmysłem węchu w pełni rozwiniętym i wraz ze zmysłem dotyku tak właśnie doświadczają świata na początku i na końcu swojego życia. Ale to, że pies ma tak mocno rozwinięty węch, to oznacza, że powinien tropić?
Czy to, że urodziłam się z rękami, dłońmi i palcami oznacza, że będę grać na pianinie? Albo będę rysownikiem, albo hafciarką? Niekoniecznie. Ale przecież mogę nauczyć się grać “happy birthday to you” na klawiszach, prawda? Ale na koncert szopenowski mnie raczej nikt nie wpuści.
W „tamtych” czasach tropienie było tak mało popularne, że musiałam pisać artykuł do czasopisma sportowego, zajmującego się SPORTAMI, żeby ktoś nas tropicieli zauważył!
Zajęć z tropienia było MAŁO, a ja miałam grafik na seminaria rozpisany na dwa lata do przodu.
Co tydzień byłam w innym mieście i pracowałam z różnymi psami, bo w sumie przyjmowałam wszystkich. Każdego. Ale miałam taką pierwszą zasadę: nie brałam ras brachycefalicznych.
Ale było oczywiście takie seminarium gdzie wyprosiły mnie dziewczyny, aby przyszedł na tropy buldog angielski.
Przekazałam organizatorce, że wezmę go na tropy, ale jak będzie chłodno.
Było 12 stopni i powiem Wam, że spoko ten pies pracował, ale jak był zakręt, to on NIE SKRĘCAŁ.
Jego ciało po prostu się nie skręcało, więc robiliśmy mu ślady tylko do przodu.
I to on był pierwszym psem, który pokazał mi jak bardzo przegrzewa mu się procesor. A gdzie ten procesor? W przedniej części czaszki, ponad nosem, gdzie znajduje się opuszka węchowa. I ze względu na swoją masę i nieruchomość nie ogłoszenie ocierać się o mech, czy ziemię, ale ocierał się głową o nasze nogi, albo kopulował.
Kto pojawiał się na seminariach?
Na seminaria i do mojej grupy tropowej przyjmowałam psy zarówno tzw agresywne, reaktywne, lękliwe, z cieczkami, jajkami, bez jajek, wszelkiej maści psie “ZŁOOOO” zawsze przyjmowałam i nadal przyjmuję!
Ale nie mopsy, nie boksery, nie cavaliery i wiecie jakie było OBURZENIE, jak zaczęłam przebąkiwać, że tropienie nie jest dla każdego. A przecież w 2014 napisałam: „Największym plusem pracy węchowej jest możliwość pracy z psem w każdym wieku i w prawie każdym stanie fizycznym. Tropić mogą szczeniaki, podrostki, psy dorosłe i seniorzy, u których zmysł węchu zanika najpóźniej”. Dzisiaj nie przyjmuję na tropienie szczeniaków, a zaczynam pracę od mniej więcej 7-9 miesiąca życia.
Tropienie kiedyś było widziane jako dyscyplina niesportowa i każdy sportowiec był przekonany, że przyprowadzi swojego psa na tropy jak już będzie na emeryturze.
I ja zawsze pytałam: ale Ty kiedyś widziałaś/eś jaka jest siła ciągnięcia na tropieniu? Jakie są przeciążenia? Jakie jest napięcie? Jak bardzo pies się spina i nagrzewa?
Tuptanie na śladzie pojawiło się u moich seniorek dopiero około 14 roku życia, a Flora nadal potrafi się nieźle rozpędzić.
Zatem czy tropienie jest dla każdego?
To ja jeszcze raz zabiorę Was na wycieczkę w przeszłość.
Jak wkręcilam się w ten psi świat, to mega mnie kręcilo wszystko co było związane z psami, warsztatami, sportami i nagle pojechałam na pierwsze w Polsce egzaminy w dummy – czyli była to impreza organizowana dla aporterów, gdzie psy miały aportować tzw sztuczny aport zwany właśnie dummy.
No i siedziałam z tą Nelą na trybunach i ona taaak baaardzo chciała znaleźć te dummiki i oczywiście, że zaczęłam chodzić na DUMMY.
I ona cudownie pracowała, ale tyle ile tych dummików zagryzła to jej.
A przecież taki aporter nie powinien zagryzać przepiórki i również nie memłać sztucznego aportu.
Czy fajnie się bawiłam? JA TAK!
A Nela? Też! Biegała po polu, szukała dummików, czasami wracała, czasami mniej, czasami po wypatroszeniu tego co miała przynieść. No nie jest to pies z tzw miękkim pyskiem – jest stworzona do całkiem czegoś innego.
A może obrona z posokowcem?
Zabrałam kiedyś Bryzę na zajęcia z OBRONY, bo w sumie lub się chłopak szarpać to… – mój kolega Wojtek wybrał się do nas w pełnym stroju pozoranta, a Bryza na niego spojrzał, zobaczył, że jakoś dziwnie koleś ubrany i ma jakiegoś patyka w dłoni i powiedział: ja się z tym panem nie bawię.
Co z tego, że ma szarpak?
To, że Bryzula uwielbia się szarpać, to nie znaczy, że będzie psem obronnym, na rękaw i będzie fruwać z malinami po placu.
A co mi Wojtek powiedział? Że to była idealna lekcja dla niego, bo nigdy się tak nie nagimnastykował, żeby pies złapał szarpak.
Zarówno Nela i Bry zawsze kochali BIEGAĆ, zdobywać, kombinować, więc oboje poszli na agility. No i spoko fajnie było, ja się gimnastykowałam, żeby w ogóle oni chcieli tak wbiegać do tunelu jak ja im pokazywałam, ale oni chcieli ten tunel od góry brać. No bo trzeba przeszkoczyć tunel, no czasami można tam wbiec i każda rozmowa z moimi znajomymi od agility, którzy kiedys biegali z posokowcem czy innym myśliwcem powiedzili: to była najlepsza lekcja życia, ale mój pies tego nie lubił, nie chciał tego robić, w pobudzeniu nie myślał, chciał tylko zejść z placu. I owszem fajnie było na agilitkach, ale serio im się to nie podobało.
Czy to że mój pies ma nogi i lubi biegać oznacza, że agility jest dla niego idealne?
Czy to, że aportuje i nosi cos w pysku oznacza, że zostanie aporterem?
Czy to że ma nos oznacza, że będzie hiper tropicielem?
Czy to, że Bryza ma kumpla bordera oznacza, że zabiorę go na pasienie? Czy to, że Nitra lubi biegać i ma długie nogi to oznacza, że zabiorę ją na pasienie owiec? Wyobrażacie sobie tego gończego jak …. STOP.
Kto co lubi
I czasami jest tak, że ktoś pojawia się z psem na tropach, Pańcio chce, a pies tego nie chce.
Są posokowce, beagle, bloodhoundy, które mają inny pomysł na życie niż polowanie na ludzi. A ich człowiek BARDZO chce.
Czasami jest tak, że pies bardzo chce, a człowiekowi się nie chce, albo boi się lasu!
Są też takie rasy z predyspozycją do leżenia i przyglądania się światu. I może chciałabym pokazać podhalanowi, dogowi, kaukazowi czy leonbergerowi, że praca nosem jest fajna, ale to całkowicie nie jest zgodne z zainteresowaniami tego psa, a co najważniejsze z budową anatomiczną.
Przychodzą owczarki, które nie chcą rezygnować z szukania pozoranta oczami, a nawet jak się nauczą, to czasami im się chce bardziej a czasami mniej. Niby ciągnie człowiekiem po lesie, ale nie radzi sobie z pobudzeniem przy zapachu tak jak pies myśliwski.
Szuka człowieka, ale w międzyczasie zwraca uwagę na ciało przewodnika i pyta: co mogę dla ciebie zrobić, Ty mój człowieku? A w podobnej sytuacji pies myśliwski drze japę na przewodnika: albo się pospieszysz, albo mnie puść!
I przyglądam się ostatnio pracy spaniela, który ciora przewodniczką po lesie i nawet gdy ona coś mu chce zasugerować niezgodnego z jego pomysłem to on po prostu mówi: NIE MASZ RACJI!!! TU JEST ZAPACH I JA TO WIEM, I CO TY WIESZ O TROPIENIU???
A po co Ci to?
Uwielbiam pokazywać psom świat zapachu, że można inaczej niż uszami czy oczami.
Że jak odkryjesz, że masz nos i on Ci sluży do fajnej zabawy, to możesz bawić się z Pańcią w poszukiwanie ludzi.
A jak masz stracha przed życiem, ludźmi, dźwiękami, to możesz nauczyć się, że jesteś pewnym siebie psem i te wszelkie strachy da się pokonać poprzez pracę węchową.
Mogę uczyć psa rasy olbrzymiej: zbieraj zapach z dołu, ale czy to jest dla niego wygodne?
Czy to pewnego dnia nie odpłaci się problemami z układem ruchu?
Czy to tropienie jest dla psa, czy dla człowieka?
Komu chcesz udowodnić, że Twój molos tropi, komu chcesz pokazać, że Twój pies rasy olbrzymiej może pracować akurat w tropieniu?
PS
I druga strona medalu – taki urodzony tropiciel NIE MUSI odkrywać, że ma nos! Bo on to wie.
I wie gdzie trzeba go przystawić, aby pozbierać informacje do kupy i zaprowadzić Cię do zaginionego.
I go to bawi.
I ma tak skonstruowane ciało, że przez wiele lat będzie mu służyć!