Ona i pies.

with Brak komentarzy

ONA

Ma szczeniaka, codziennie uczy psa, że świat jest ok. Ludzie są przyjaźni, nie trzeba z nimi rozmawiać, podchodzić do nich, można unikać, ale nic złego Ci nie zrobią.
Ona uczy swojego szczeniaka, że dźwięk przejeżdżającego auta po kostce można zignorować, można też zatrzymać się i przeczekać.

Ona i szczeniak

Szczeniak obawia się nadbiegających psów. Ona zapewnia jej bezpieczne poznawanie, zapewnia, że psy na smyczy nie podejdą. A gdy spotka podbiegacza, to szczeniak może czuć się bezpiecznie.
Ona uczy szczeniaka, że można jej zaufać w każdej trudnej sytuacji.
 
Pani jest jebni•ta, Pani idzie do psychiatry!
Ok, ja pójdę do psychiatry, a Pan zapnie swojego psa.

Ona i pies

Ona ma dorosłego psa, który sprawia tak zwane problemy.
Ciągnie na smyczy, szczeka, kopie w ogrodzie, eksploruje środowisko.
 
Ona uczy się o psach, słucha lajwów, zapisuje się na kursy.
Pracuje z psem – pies umie się powstrzymać przed kradzieżą jedzenia ze stołu, powoli się udaje.
 
Przyjeżdża jego rodzina, wyśmiewa ją, podaje psu jedzenie ze stołu i: no zobacz, jak Ty tego psa nauczyłaś, kradnie ze stołu. Nawet psa niczego nie umiesz nauczyć.
 
W domu brak zrozumienia, brak wsparcia, zastanawia się po co mi był ten pies. Tak bardzo go kocham, a każdy każe mi go walić prądem, podduszać, bo tak zrobiłaby to ciocia Jakaś. Słyszy wciąż rady i porady jak wychować psa, ja źle ONA to robi. 
Dobrze, że nie mamy dzieci, bo nawet psa nie umiesz wychować.

Ona i koniki

Ona ma dwa psy rasy dużej. Są kudłate, wyglądają na przyjazne, każdy wyciąga do nich ręce. Ale psy tego nie lubią, zatem nauczyła je, aby nie reagowały agresywnie, że mogą odejść.
Psy jej ufają, zatem unikają kontaktu z ludźmi, a ona pilnuje, aby nikt nie wpadał wobec psy i ich … nie całował, bo są takie słodkie.
 
Jest na spacerze w parku, przed nią idzie rodzina ze słodką dziewczynką. Tata podnosi dziecko i WSADZA na jedną z suczek i mówi: zobacz jaki konik!
Tak, dobrze przeczytałaś.
 
Drugi pies reaguje agresywnie, ona reaguje, a rodzina:
Pani jest jebni•ta i ma Pani agresywne psy.
Ona idzie ze swoim psem, obok kroczy mama z dzieckiem i pyta: czy możemy pogłaskać psa?
Nie, a czy ja mogę pogłaskać syna?​

Ona i szczeniak

Pobiega do niej pies, jest bez smyczy, bez człowieka. Łapie swojego szczeniaka na ręce. Pojawia się właściciel. Wysoki, ona jest niskiego wzrostu.
Ona mówi do niego: proszę zabrać psa. Dowiaduje się, że pies nic nie zrobi.
To pudel, nic nie zrobi.
Ona dowiaduje się, że pudel Zoja nic nie zrobi, a szczeniak panikuje.
 
Ona prosi go, aby zapiął psa na smycz, a on ją uderza w krtań. WYGLĄDAŁ całkiem …normalnie?
Mówi jej: ja Cię kur*o znajdę i popycha ją.
Jest 9:55 rano, osiedle, takie zwykłe, grzeczne, ogrodzone osiedle.
Jest kamera, u sąsiadki na balkonie, jest nagranie.
Ona dzwoni na policję. Przyjemny oficer dyżurny odbiera telefon i mówi, że przecież nic się Pani nie stało.
To tylko uderzenie w krtań?
Przewrócił Panią?
No nie, tylko się Pani zachwiała.
 
Policjant ją pyta: i co ja mam z tym panem zrobić, nakrzyczeć na niego?
 
Ona już wie, że na dużym osiedlu, w ciągu dnia, nie może czuć się bezpiecznie, a przeciętny mężczyzna może ją popychać i uderzyć, „ale przecież nic się Pani nie stało”.
 
Ona nadal przekonuje swojego szczeniaka, że ludzie są ok.
 
Ty kurw* pojeb*na – tyle pamięta. Pamięta też jak ON wygląda.
Szczeniak też pamięta. Następnego dnia podobnego wzrostu mężczyzna zostaje obszczekany.
Ale zaufaj mi, ludzie są ok.

Ona i rowerzysta

Ona idzie ze swoim psem na smyczy, jest wąska ścieżka. Przejeżdża ktoś rowerem, kopie jej psa, było szybko.
Ona nie zareagowała, pies teraz też nie.
 
Pies waży 30 kilo, nie może wstać, zanosi go do najbliższego gabinetu weterynaryjnego.
Ma złamane żebro.
Dzisiaj nie zareagował.

Ona i wakacje

Ona przyjechała na wakacje do Gdańska, idzie ze swoją maliną przez okolice Żurawia, nad Motławą, nie ma aż tak dużo ludzi, owczarek ogarnia chodzenie przy nodze.
 
Podbiega Pani, chwyta psa za głowę, całuje suczkę w usteczka, jaka słodka malina!
Ona zamrożona, nie zareagowała. Malina jest lękliwa, jej opiekunka zawsze przekonywała ją, że ludzie są ok, a razem zawsze jest bezpiecznie.
No nie jest.

Ona i całuski

Ona idzie ze swoim psem główną aleją miasta.
Pies jest na smyczy, obok trenerka.
 
Pies nigdy nie miał problemów z ludźmi, ćwiczą pracę z psami.
 
Z daleka podbiega kobieta piszcząc: ale piękny pies, czochrając psa po głowie, pies gryzie Panią w twarz.
Nigdy nie ugryzł.

Adwokat mojego psa

Ona czyta artykuł o ogarnianiu się przewodnika.
O byciu adwokatem swojego psa.
Ona wychodzi do świata już walcząc. Walcząc o to, aby nikt jej nie popchnął, nie uderzył, nie wyzwał, bo przecież ona ma psa więc jest pojeb*ną kur*ą.
 
Jak ona może być adwokatem swojego psa?
Gdy sama nie daje rady z nienawiścią i przemocą.
Ona woli się nie odezwać i przemilczeć. Niech ten mężczyzna dotyka jej psa, bo jak ona się odezwie, zawalczy o psa, o siebie, to on ją wyzwie.
I nikt jej nie pomoże.
Ona ma różne doświadczenia, on ją popycha, ona wraca do domu, obgaduje z terapeutką i widzi jaki to schemat.
 
Ale druga ona też ma swój bagaż – on ją popycha, wyzywa, jej się przypominają sceny z przeszłości i tego dnia już jej nie ma.
 
A przecież nic jej nie zrobił. Tylko popchnął.

Boi się tu mieszkać

Ona czuje się zaszczuta. Boi się wyjść na osiedle.
 
Jej mąż nie ma takiego problemu gdy wychodzi z psami. Każdy grzeczny, kłania się, żaden pan i żadna pani nie chcą dotykać jego psa.
 
Ona spotyka się z tymi samymi ludźmi i jest wyzywana.
Ma możliwość wyprowadzenia się i robi to.
Pytam czy przemoc szła od mężczyzn czy od kobiet.
 
Od kobiet.
Ona nie może być adwokatem swojego psa, bo jeśli tylko się odezwie, jeśli tylko poprosi o zapięcie psa na smycz, zabrania psa, niedotykanie jej psa to spotka się z przemocą.
 
A przecież nauczyła się, że jako kobieta nie może liczyć na niczyją pomoc.
 
Ani sąsiadów, ani organów prawnych.
Przecież ten pan nic jej nie zrobił. Tylko uderzył w krtań.
 
Ona nauczyła się, że aby przetrwać musi wejść we flirt – nie może walczyć o swojego psa, bo przecież walczy o siebie.
Musisz być zawsze miła do panów, dygnij, nic Ci się wtedy nie stanie.
 
I ona też tak chroni swojego psa.

Czy?

Pan rowerzysta nadal śmiga po polnych ścieżkach.
 
Pan w czerwonej kurtce bez problemu codziennie wsiada do swojego Volvo.
Czy codziennie bije swoją żonę, a nikt tego nie widzi?
 
Rodzina z dzieckiem nadal zachęca córkę do całowania słodkich piesków.
 
Czy Pani od pogryzionej twarzy nadal czochra obce psy?

Przepraszam.

Przepraszam dziewczyny, że nagrałam i napisałam artykuł: bądź adwokatem swojego psa.
 
Bo wiem, że nie zawsze możesz.